Pierwsza połowa wakacji. "Patatajam" po DZW na moim kasztanowym rumaku. Taak, wtajemniczeni, którzy znają sso wiedzą, o co chodzi. Zastanawiam się, czemu właściwie jeszcze w to gram, ale nuda widocznie wiele zrobić z człowiekiem potrafi. Przez otwarte okno do pokoju wpada świeże powietrze, pogoda "jest brzydka" - jakby to niektórzy powiedzieli. Ja sądzę jednak, iż zachmurzone niebo i wiatr, przez który drzewa poruszają się niespokojnie, są cudowne! Aż mnie ciarki przechodzą z ekscytacji na myśl o wyjściu na zewnątrz. Czemu więc tego nie robię? To już inna kwestia. Prawdopodobnie lenistwo. Umysł krzyczy "pomyśl tylko, co by mogło cię spotkać, gdybyś w końcu ruszyła dupę!", "te wszystkie ruiny do zwiedzenia, napewno się nie skusisz?", "spacer po lesie brzmi sympatycznie, co nie?". Niestety ciało nie chce współpracować, więc tymczasowo jestem tu udupiona. Za chwilę może w końcu zabiorę się za poszukiwanie przygód, jak już uda mi się zabić tę leniwą część mnie, hehe.
To kto idzie oswajać smoki? Muszę w końcu sprawdzić, jak się mają moje gadziny. (Smoki życiem, chodźmy polatać wśród chmur!) A może wolisz szukać Slendera w lesie? Sprawdzić opuszczone budynki, czy przypadkiem nie są nawiedzone?
Dołącz do mnie. Będę czekać.
Shadow~